MSZA ŚWIĘTA – PRZED PODNIESIENIEM: KRZYŻOWA OFIARA
Gdy Mnie zasądzono, to musiałem zanieść ciężki krzyż na miejsce stracenia, który był obarczony wszystkimi grzechami, wszystkich ludzi, chociaż Moje Ciało było jedną raną, a Ja tak strasznie cierpiałem, że czułem Mój Korpus jako jedną część ciała, jako jeden ból i bez żadnej siły. Tylko miłość do was wspomagała Mnie i dodawała Mi sił do niesienia krzyża i dokonywania tego, że stale podnosiłem się z upadków. A gdy zobaczyłem Matkę, że Ona także tak cierpi, bólu z tego powodu nie mogę opisać; który również poniosłem za was. Gdy Mi Szymon pomógł nieść krzyż, a czynił to z wielką niechęcią, bardzo Mnie to bolało, bo widziałem, że ludzie nie mają miłości bliźniego, i co im się czyni złego i czym im się ubliża, to ubliża także Mnie i to bardzo Mnie bolało. Dlatego odpłaciłem współczucie Weroniki pozostawiając odbicie Mego Oblicza na chuście. Gdy po trzykrotnym upadku osiągnąłem Golgotę, gdzie zerwano ze mnie suknię. To uczyniłbym się najchętniej niewidzialnym, jednak musiałem i to wycierpieć. Pragnienie, które miałem podczas całej Drogi Krzyżowej ugaszono Mi żółcią. I to ofiarowałem jako wynagrodzenie za nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. Wydany nieprzyjaciołom, zostałem przybity do krzyża. Wtedy miłość moja do was doszła do najwyższego stopnia. Dlatego, żaden człowiek nie może się wczuć i zrozumieć jak wielki ból, jeżeli człowiek pomimo takiej miłości i na widok takiego cierpienia wątpi w Moje miłosierdzie.
Dlatego z miłością powinniście przy podniesieniu ofiarować Moją Drogę Krzyżową. Moje cierpienia oraz Krew z taką miłością, z jaką ja za was przelałem. To podoba się Ojcu najwięcej. Trzy godziny na krzyżu wycierpiałem za kapłanów, za ich niewdzięczność, obojętność, oziębłość i niewierność. Godzin tych nie mogę opisać, o tym musicie rozważać w innym czasie. Przy Komunii św. trwajcie pół godziny w dziękczynieniu za Moją Miłość. (Trzy godziny konania Zbawiciela na Krzyżu, powinniśmy ofiarować każdego dnia za kapłanów i za wasze niedbalstwa, opieszałość). Msza św. jest tylko Drogą (Krzyżową) Mojego cierpienia.
Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci śmiertelny lęk Jezusa na Górze Oliwnej, Jego sponiewieranie, znieważenie, przede wszystkim tą zniewagę, gdy przekłuto Mu język i wybito zęby, za wszystkie grzechy popełnione językiem. Następnie ofiaruję Ci, wszystkie skryte cierpienia i biczowanie, za lenistwo i pychę. Ofiaruję Ci także cierniem koronowanie i pośmiewiska, za grzechy, które są popełniane przeciw samemu Bogu. Ofiaruję pierwszy upadek za złość, którą Cię obraża się, drugi upadek za nieposłuszeństwa Boskim natchnieniom i za zmarnowane łaski, a trzeci upadek za niedotrzymanie postanowień, bezwstydne zdarcie Jego szat, za bezwstyd w ubiorach, napój złożony z octu i żółci, za nieumiarkowanie i pijaństwo, przybicie do krzyża, za te wstrętne, sprośnie grzechy i przekleństwa, a ten trzygodzinny lęk przed śmiercią na krzyżu, za niewierność kapłanów i za niedbałe wykonywanie przez nich obowiązków przy przyjmowaniu i sprawowaniu św. Sakramentów i modlitwach, a Najdroższą Krew, którą przy tym przelał, za wszystkie grzechy świata.
„Dusza, która spożywa moje Ciało, posiada Boga, sprawcę życia… i życia wiecznego… Dlatego jest ona moim Niebem… W piękności nic jej nie dorównuje. Podziwiają ją Aniołowie, a ponieważ jest w niej Bóg, uniżają się przed nią i wielbią… O, gdyby dusze znały swoją wartość!… Twa dusza jest moim Niebem i za każdym razem, kiedy przyjmujesz Mnie w Eucharystii, wzrasta w niej łaska Moja i zwiększa się jej wartość i piękność. „Twoje grzechy?… Zmazuję je!… Twoja nędza?.,. Palę ją. Twoja słabość?… Podtrzymuję ją!… Trwajmy w zjednoczeniu”.